Dawno, dawno temu, jeszcze w
pogańskich czasach na terenie Kazimierza
Dolnego palono rytualne ognie, widocznie nocą po drugiej stronie Wisły. Ich
blask przyciągnął ponoć samego diabła, który, rozmiłowany w pięknie okolicznych
lasów, zamieszkał w jamie wąwozu, a potem zanurkował w klasztorną fosę. Głodny
diabeł rozsmakował w czarnych, kazimierskich kogutach. Nie mogąc się
powstrzymać schwycił większość z nich. Ostał się jeden – któremu niestraszny
był gniew diabła, przetrząsającego bezowocnie okoliczne lasy i zagrody. Braciszkowie
z klasztoru pokropili legowisko diabła święconą wodą, a ten uciekł niepyszny.
Ostatni kazimierski kogut obnosił za to dumnie swoje czarne pióra po rynku. By
uczcić pamięć bohatera, który uratował Kazimierz Dolny przed diabłem, zaczęto
wypiekać jego podobizny z ciasta. Ten maślany kogut-bazyliszek jest nie tylko
atrakcją turystyczną, ale i symbolem miasta. Przez szereg lat
gościł na wielkim francuskim Święcie Chleba, reprezentując polską tradycję. To źródło tradycji Kazimierza wypieku figurek z ciasta chlebowego.
Swoją
historią chlebowych figurek mogą się też pochwalić tereny kurpiowskie.W wigilię
Nowego Roku i w święto Trzech Króli na Kurpiach, a dokładniej w Puszczy
Zielonej, wypiekano byśki -
pojedyncze ciastka, które swoimi formami i kształtami miały przypominać bydło i
zwierzęta domowe (koniki, gąski, psy - stróże trzody i pomocnicy pasterzy,
owce, kury, koguty, krówki, baranki, jeźdźców na konikach) oraz wszystkie te
zwierzęta, które można było spotkać w puszczy, a więc jelonki, sarny, zające,
wiewiórki, niedźwiedzie i in. Prace rozpoczynano od wyrobienia ciasta, które
zagniatano przez co najmniej godzinę z mąki pytlowej i wody. Przed
rozpoczęciem prac i wypieków wykonywano znak krzyża, tak jak przy wypieku
chleba, aby wszystko się
udało.Byśki powinny być
wypiekane w każdym domu, bo to miało świadczyć o zamożności i gościnności
rodziny. Obdarowywano nimi członków najbliższej rodziny i gości. Gest ten
odbierano jako wyraz szczerości gospodarzy.
Więcej
legend ani tradycji związanej z chlebowymi zwierzakami nie znam, ale chętnie
poznam, jeśli ktoś je podrzuci. Upiekłam za to chlebowe koguty, jeszcze nie
skonsumowane, cieszą chwilowo oczy. Przepis w Internecie funkcjonuje jeden,
podaję więc kierunek http://kotlet.tv/wielkanocny-kogut/.
Źródło
tekstu:
http://kuchnia-polska.wieszjak.polki.pl/ciasta-i-desery/213083,Kogut-kazimierski.html
http://www.regiony.kulturaludowa.pl/publikacja/59-Fafernuchy-byski-nowe-latka--o-kurpiowskim-pieczywie-obrzedowym.html
Wspaniałości- jeść czy podziwiać? A serweteczki też niczego sobie.
OdpowiedzUsuńZawsze, jak czas pozwoli będę zaglądać na ten blog bo jest taki urozmaicony, ciekawy. Super.
Hela